Etykiety

poniedziałek, 24 października 2011

Torcik gruszkowo-kakaowy

Na wieczór 


Prawdę mówiąc słodycze są mi do życia bardzo potrzebne, choć niekoniecznie w dużych ilościach. Domowe ciasto, najlepiej z moim ulubionym kremem :) od czasu do czasu załatwiłoby sprawę. Ilość wypieków istotnie zwiększa jednak fakt, że mam w domu prawdziwego łasucha..... Tak wiec cieszę się, że mam dla kogo piec i robię to ostatnio coraz częściej.



Biszkopt robimy tak samo jak  tutaj tylko, że zamiast migdałów dajemy 2 czubate łyżki kakao. W sumie powinno być 3/4 szklanki mieszanki mąki i kakaa, 3 jajka, ocet, proszek do pieczenia. Po ostudzeniu przecinamy go na pół, każą warstwę nasączamy wodą z cukrem i przekładamy gruszkami.

Warstwa galaretkowo-owocowa

2 gruszki
1-1,5 szkl wody
3-4  łyżki cukru
2 łyżki żelatyny

Gruszki gotujemy w syropie, studzimy, kroimy w kawałki. Syrop redukujemy do objętości 3/4 szklanki, rozpuszczamy w nim żelatynę, studzimy. Gdy galaretka zacznie się ścinać wymieszać z owocami i ułożyć na cieście. Można biszkopt posmarować cienką warstwą bitej śmietany i dopiero na to wylać 
galaretkę- mniejsze prawdopodobieństwo, że wsiąknie. 

Przykryć drugą warstwą biszkoptu i całość posmarować kremem z mascarpone i śmietany:

250 ml kremówki
2 -3 łyżki cukru
min.125 gr, max 250 gram mascarpone

Kremówkę ubić z cukrem, wymieszać delikatnie z serkiem.

Zapiekanka trójwarstwowa

Na poprawę humoru




Czyli znowu dynia, no cóż- taki sezon :) 

W zasadzie wystarczyłyby u mnie 2 kategorie - z dynia i bez niej... Obiecuje wprowadzić nieco różnorodności, na razie cieszę jednak moim ulubionym warzywem. 

Lubię też zapiekanki  - zwłaszcza, gdy zawierają obok dyni ziemniaki. Bardzo mi pomaga taki syty, gorący obiad po walce z biurokracją- któż tego nie zna....i kto lubi jakąkolwiek papierologię...? Nawet jeśli zawężona jest- jak w moim przypadku- do jakże na pierwszy rzut oka prostego- wypożyczenia książki w czytelni, które okazało się dwa razy bardziej skomplikowane, a zajęło trzy razy tyle czasu, co powinno. Z atrakcji wymienię tylko zaginiony w niewyjaśnionych okolicznościach wniosek o wypożyczenie, który musiałam wypełnić ponownie i czekać kolejną  godzinę na dostarczenie książki- tyle bowiem standardowo to zajmuje. Na krążenie w tę i z powrotem po pietrach w różnych celach przepastnego gmachu zarzućmy zasłonę milczenia. Następnym razem zagłosuję na tego, kto obieca skuteczne uproszczenie procedur (o ja naiwna!).



Niemniej jednak dobre jedzenie jakoś zawsze wpływa na polepszenie  humoru- udało się i tym razem, niekompetentni pracownicy poszli w niepamięć. Zapiekankę można  tez z powodzeniem zrobić z porcji rosołowej powstałej z robienia zupy- wtedy powinna to być wołowina, ewentualnie wołowina z kurczakiem- tak jest zresztą w oryginalnym przepisie zaczerpniętym z książeczki dołączanej do babskiej gazety. 



Zapiekanka trójwarstwowa
(4 porcje)

Powinna mieć proporcje 
Ziemniaki : Mięso : Pozostałe warzywa
1 : 1 : 2

Warstwa warzyw może być różna- paprykowa, marchewkowo-porowa, w zasadzie panuje pełna dowolność, byleby były to lubiane przez nas warzywa. Do moje zapiekanki użyłam:
1/3 brokuła
ok 300 gram miąższu dyni
ok 200 gram fasolki szparagowej
pół cebuli
ząbek czosnku 
Tymianek, pieprz, sól, odrobina gałki muszkatułowej 

Fasolkę i brokuła podgotowuję, dynię zeszkliłam na maśle,  połowie cebuli i czosnku. Przyprawiłam. Ułożyłam w naczyniu do zapiekania uprzednio natłuszczonym olejem słonecznikowym. Zalałam masą śmietanowo - jajeczną (na 2 łyżki śmietany 1 białko).  

Mięso mielone usmażyłam z drugą połową cebuli, przyprawiłam i ułożyłam drugą warstwę. Kolejną stanowiły przeciśnięte przez praskę ziemniaki wymieszane z pozostałym żółtkiem i odrobiną masła. Ich ilość zależy od objętości użytych wcześniej warzyw wg proporcji. Ostatnia warstwę udekorowałam widelcem w dość głębokie fale- mają się zapiec, bo to one właściwie są najlepsze :)
Należy piec w otwartym naczyniu w 200 stopniach do zrumienienia się ziemniaków. 



Spaghetti grzybowe z dyni makaronowej

Kolejna bohaterka zakupiona na festiwalu- dynia makaronowa (tu proszę wstawić fanfary):


     Całkiem, całkiem, tylko......hmmmm...........




Jak właściwie ją przyrządzić?


Zagadnięty o to sprzedawca powiedział, że można ugotować w całości i potem przeciąć na pół lub przekroić i upiec w piekarniku. Ten drugi sposób wydał mi się lepszy- moje "gospodarstwo domowe" liczy sobie 2 osoby i  wolałam drugą połówkę przyrządzić później w inny sposób. Tak więc pół niedużej dyni przyprawiłam w środku (solą, pieprzem, cząbrem) i dodałam nieco masła. Sprzedawca nie powiedział w jakiej temperaturze i ile ma się piec wiec nastawiłam standardowe 180 stopni i przykryłam dynię z wierzchu folią (świecącą stroną do dołu :) ). Kiedy zaczęła robić się miękka zdjęłam folię by miała możliwość przyrumienić się i nadmiar wody wyparował. Po upieczeniu wyglądała następująco:





Pozostaje tylko uzbroić się w widelec i  podłużnymi ruchami odrywać kawałki miąższu- powstaje makaron :) co trochę widać na zdjęciu, a trochę musicie uwierzyć na słowo:



(Fajna zabawa swoją drogą i można zadziwić nieprzygotowanych współbiesiadników :) )

W międzyczasie robimy:

Sos  grzybowy lub grzybowo-mięsny
(Każdy ma pewnie swój swój ulubiony i na pewno będzie pasował, podam ten, który zastosowałam)

mała cebula
śmietana
2 porcje grzybów leśnych (zbierałam -nie mam pojęcia ile ich było)
opcjonalnie 2 kabanosy
cząber, sól, pieprz

Grzyby obrać, wrzucić do osolonego wrzątku i zagotować do momentu, aż pojawia się szumowiny. Grzyby odcedzić, zagotować nową porcję wody, również ją posolić i w niej dogotować grzyby.
Cebulę pokroić w małą kostkę, zeszklić na maśle (można z pokrojonymi w plastry kabanosami), dodać grzyby i przyprawy. Zabielić śmietaną, podawać z dynią.


czwartek, 20 października 2011

Ryba z warzywną zapiekanką

Czyli dynia piżmowa - wydanie drugie.





Ryba- temat rzeka :) Są lubiane przez większość osób , gatunków jest bez liku, można je przyrządzać na wiele sposobów, są zalecane przez dietetyków bez wyjątku -dlaczego więc tak rzadko się je spotyka na stołach? Częściowo powodem jest ich cena (nawet wątpliwej jakości panga jest droższa od większości ogólnodostępnych mięs), ale też jakże często jakość- ile to razy zapłaciliśmy w 50% za wodę? Ile razy po rozmrożeniu zgrabnego fileta naszym oczom ukazała się gąbczasta bura maź? Trzeba niestety metodą prób i błędów wybrać sklep (niekoniecznie market- przyzwoity sklep rybny sprzeda przyzwoity i nie podlany zbyt obficie wodą towar). Jednak kiedy już się uda-  to poezja :), nieprawdaż?

....Zwłaszcza po powrocie do domu, gdy na zewnątrz zimno, mokro i trzeba się chować pod parasolem.... (No dobra, pisałam, że lubię jesień- niech więc tak zostanie :) ).






Zaczynam od marynowania ryby:

(naszej ulubionej, rozmrożonej, porcji tyle ile osób)


cytryna
oliwa
sól
pieprz
tymianek lub zioła prowansalskie
łyżka oliwy

W płaskim naczyniu obtaczam filety w składnikach marynaty, zakrywam pokrywką i wkładam do lodówki


Teraz kolej na zapiekankę.


Zapiekanka warzywna z pomidorowym sosem:
(4 porcje)

pół małej dyni piżmowej pokrojonej w kostkę (choć inna, mało wodnista również się nada)
kilka dużych ziemniaków
20 dag zielonej fasolki szparagowej 
3-4 pomidory 
cebula lub jasna część pora
ząbek czosnku
starty żółty ser
tymianek, pieprz, sól
opcjonalnie papryka

Ziemniaki oraz fasolkę obieram, kroję na małe cząstki i podgotowuję razem (z oszczędności zmywania, ale też im to nic nie szkodzi). W osobnym garnku robię sos - cebulę podsmażam  na maśle, dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, obrane i wypestkowane pomidory. Po rozgotowaniu pomidorów sos można zmiksować, ale nie jest to konieczne, trzeba go przyprawić, wymieszać z fasolką, ziemniakami i dynią. W natłuszczonym naczyniu żaroodpornym układam porcję warzyw z sosem, posypuję częścią sera, rozkładam resztę warzyw i piekę w piecu w 200 stopniach. Gdy dynia zacznie się robić miękka dodaję resztę sera i piekę nadal, aż się rozpuści lub zrumieni. 





Rybę panieruję w cienkiej warstwie maki wymieszanej z dodatkiem bułki tartej, smażę, podaję z zapiekanką (i winem :) )



W zasadzie można zrobić taką zapiekankę z czymkolwiek, najlepiej użyć warzyw, które pozostały z obiadu z poprzedniego dnia, wtedy robi się piorunem. 

Torcik migdałowo-jabłkowy

Oj, słodko :)

Przepis na krem do tortu znalazłam w opasłym tomie "Kuchni polskiej" i jakkolwiek był on smaczny, to jednak zdecydowanie za słodki dla mnie. Podam oryginalną wersję, ale następnym razem na pewno zredukuję ilość cukru o połowę.

Krem migdałowy:

10 dag  migdałów
10 dag cukru pudru
1/3 szkl. śmietanki

Migdały obrać ze skórki, zmielić. Śmietanę ubić z cukrem i dodać migdały.
(Użyłam płatków migdałowych - wiec nie obierałam skórki)

                 Potrzebny jeszcze- jak to w torcie- 
Biszkopt:

1/2 szkl. mąki
1/4 szkl. zmielonych migdałów (ze skórką lub bez)
1/2 szkl. cukru
3 jajka
niecała płaska łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki octu

Oddzielić białka od żółtek. Białka ubić z cukrem, żółtka ubić widelcem z octem i proszkiem - masy ma nieco przybyć (to siła rosnąca ciasta i sprawdzian dla jakości jajek). Mikserem na najniższych obrotach połączyć białka z żółtkami, następnie partiami dosypywać mąki. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec aż będą odstawały brzegi od formy. Moim sposobem na zapobieganie opadnięciu ciasta można kilkakrotnie podnieść je tuż po upieczeniu ok 40 cm nad podłogą i upuścić formę na ziemię. 

                                Przełożenie stanowi


Mus jabłkowy:

5-6 jabłek
łyżka cukru (lub więcej, jak kwaśne)

Jabłka obrać, zetrzeć na tarce o grubych oczkach i uprażyć do miękkości.

Następnie ostudzony biszkopt przekroić na pół, nasączyć wodą z cukrem i cytryną. Przełożyć musem jabłkowym i posmarować wierzch kremem, formując go tak jak się uda :) A że jest gęsty, to nie za bardzo się da. 



Lazania warzywna

Wykorzystać ostatnie promienie słoneczne.....


Takie oto krajobrazy mijam po drodze, kiedy idę- wzdłuż Odry-  do najbliższego supermarketu:



Nie jest najgorzej :)

Minusem jest to, że autobusy tam nie jeżdżą i cały ten nabój urywający ręce trzeba donieść do domu (a najbliższy nie oznacza, że jest niedaleko. Tylko, że pozostałe są jeszcze dalej).

Często wybieram więc inny sklep, ale kiedy pogoda piękna, a zakupy nie na cały miesiąc to można się skusić.  Podczas takich spacerów widok żołędzi przypomina mi robione w dzieciństwie ludziki z zapałek, kasztanów, plasteliny... i oczywiście muszę trochę ich nazbierać do kieszeni. Są po prostu za ładne, żeby je tak zostawić wśród suchych liści i traw, prawda?


A jak już się wróci z tym całym tobołem (warzywa, masło, mleko, sery....no zawsze jakoś tak więcej wychodzi, niż się zamierzało....) to w nagrodę czeka lazania do zrobienia... Staram się zawsze przygotować farsz i sos beszamelowy na dwa obiady, ze względu na kilka garnków + formę do zapiekania, których trzeba użyć (i potem umyć), tak więc porcja dla 4 osób:



Warzywna lazania:

Farsz:
mała cukinia (lub kawałek bakłażana)
papryka czerwona
kawałek chili (ok 1/3 papryczki większej odmiany, ale to zależy od gustu)
1/3 brokuła 
3 pomidory (lub poza sezonem koncentrat)
mała cebula
6 pieczarek

Brokuła dzielę na różyczki i gotuję ok 3 minut w wodzie z solą i cukrem. Reszta warzywa posłuży do innych potraw. Paprykę wraz z cebulą i chili podsmażam, potem zakrywam pokrywką, żeby zmiękła. Po chwili dokładam obrane ze skórki i wypestkowane pomidory, solę. Kiedy się już rozgotują pod przykryciem dodaję pieczarki w plasterkach, cukinię i ugotowanego uprzednio brokuła. odparowuję nadmiar wody. Doprawiam (sól, pieprz- jeśli trzeba :),  tymianek, bazylia)
Można osobno zrobić sos pomidorowy z cebuli, chili i pomidorów, żeby później go wymieszać z pozostałymi warzywami, ale to jeden garnek do umycia więcej, więc ja dodaję je od razu. 
Jeżeli zamiast cukinii używamy bakłażana należy go pokroić w plastry, posolić, zostawić na 10 minut by puścił gorzki sok, który następnie spłukujemy, a warzywo osuszamy ręcznikiem papierowym.



Oprócz farszu należy przygotować gęsty sos beszamelowy:
2 kopiaste łyżki mąki 
1,5  szkl. mleka
2-3 łyżki masła

Mąkę zrumienić w suchym rondelku, kiedy zacznie się od spodu robić jasnozłota dodaję masło, po chwili mleko i mieszając co jakiś czas zagotowuję. Doprawiam (sól, pieprz, gałka muszkatułowa).

Poza farszem i sosem potrzebne są jeszcze starty ser żółty i płaty lazanii - gotuję je partiami w wodzie z solą ok 2 minut. Układam w natłuszczonym naczyniu warstwę makaronu, następnie farsz, sos beszamelowy, ser, makaron, farsz, sos, makaron, sos, ser- o tak:



Zapiekam w 200 stopniach w piekarniku (bez pokrywki), aż ser się zrumieni. Podaję z białym lub różowym winem. Następnego dnia idzie już znacznie szybciej- trzeba tylko ugotować świeży makaron, a resztę wyjąć z lodówki i ułożyć w formie.






(I niech się schowa mięsna wersja!)



środa, 12 października 2011

Pierogi z kapustą i grzybami

Pysznie, choć niekoniecznie dietetycznie.......


(Po raz kolejny jestem zmuszona przeprosić za jakość zdjęć. Ale cóż- robione na placu boju, autentyczne.)

Ponieważ jestem szczęśliwą posiadaczką pomocnika tyleż genialnego i prostego, co nieznanego, postanowiłam go przedstawić. Najpierw spójrzmy mu głęboko w oczy.......

Nie, nie jest młodzieńcem- jego korzenie sięgają poprzedniej epoki, ale to w niczym nie umniejsza jego wartości.

Oceńmy go jednak po pracy....

Farsz:
- 400 gr kapusty kiszonej
-duża garść suszonych grzybów (właściwie to im więcej, tym lepiej)
-6 pieczarek
-duża cebula
-sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy, ewentualnie majeranek

Grzyby namoczyć w gorącej wodzie. Kapustę ugotować z liściem i zielem,  odcedzić. Na maśle podsmażyć cebulę, dodać pokrojone w drobną kostkę pieczarki, następnie kapustę i posiekane grzyby wraz z wodą, w której się moczyły. Trzymać na małym ogniu, aż nadmiar wody wyparuje. Schłodzić.

Ciasto:
- 2 szkl. mąki
-gorąca (nie wrząca! bo będą grudy) woda
-sól
-łyżka oleju lub oliwy

Mąkę wysypać na stolnicę, dodać szczyptę soli i wodę z olejem. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne, jak za suche- dodać wody, za mokre - podsypać mąki. Rozwałkować na cienki placek (ja dorabiam zawsze świeże ciasto partiami, dodając resztkę z poprzedniej, ale to kwestia przyzwyczajenia). Ciasto przekazujemy w doświadczone ręce pomocnika, a w miejscu wgłębień wkładamy farsz:





 Teraz należy rozwałkować drugi płat ciasta, przykryć nim pomocnika....

.......ponownie rozwałkować i usunąć nadmiar ciasta po bokach.........


........odwrócić do góry dnem pomocnika i wytrząsać gotowe pierogi:


I tak oto w parę minut wraz z pomocnikiem zrobiliśmy ich 16, a może być nawet 19. Jak dla mnie - spisał się :) Oczywiście ten akurat to dżentelmen starej daty- dziś już trudno dostępny, ale na pewno można znaleźć jego młodsze odpowiedniki- polecam :)

Pierogi należy gotować partiami w osolonym wrzątku. (Ile? No właśnie ile? Jak wypłyną to po chwili sprawdzić jednego czy nie jest surowy - jeśli nie  to jest odpowiedni czas. Każdy robi inne ciasto- jeden lubi cienkie jak opłatek, inny woli solidniejsze. )

Jeszcze tylko "omasta":
-mała, dobrej jakości kiełbasa
-masło lub olej

Ugotowane pierogi usmażyć wraz z pokrojoną w drobną kosteczkę kiełbasą, podawać z piwem, zapomnieć o kaloriach :)

Kwadraty z ciasta francuskiego z dynią i szpinakiem

Dynia + szpinak = połączenie doskonałe :)




Zmagania kulinarne z dyniami zakupionymi na festiwalu, odcinek 1  - ta jest ponoć piżmowa. Bynajmniej tak twierdzi Google.


Pomysł pochodzi aktualnego wydania "Polska gotuje" - jednak był inny farsz. Wersja po zmianach:


Kwadraty z ciasta francuskiego:

-1/2 małej dyni  - obranej, wydrążonej i pokrojonej w kostkę
-świeży szpinak 1/3 pęczka (mrożony w liściach - jakieś pół opakowania, ale to zależy od firmy)
-1/3 opakowania fety
-3 ząbki pieczonego czosnku (można zastąpić świeżym- 1 ząbek)
-opakowanie ciasta francuskiego 500 gr
-2 łyżki masła
-2 kopiaste łyżki mąki 
-1/2 szkl. mleka
-sól, pieprz, gałka muszkatułowa, opcjonalnie- pestki dyni

Mąkę delikatnie uprażyć w suchym garnku, gdy zacznie się od spodu robić złota należy zdjąć garnek z ognia, dodać masło, następnie mleko i mieszając oraz rozcierając grudki - zagotować. Przyprawić (sól, pieprz, gałka muszkatułowa). Ma wyjść sos gęsty jak klej.
Dynię poddusić na maśle, dodać opłukane i pozbawione końcówek liście szpinaku, zakryć pokrywką do czasu, aż szpinak zwiotczeje i zmniejszy swoja objętość (jeśli mamy mrożone liście- zaczynamy od nich, później dynia). Zostawić garnek na niedużym ogniu-do wyparowania nadmiaru wody.  Przyprawić solą, pieprzem, czosnkiem i gałką.
Ciasto francuskie podzielić na prostokąty (6-8 sztuk). Na każdym naciąć ramkę w odległości ok. 1 cm od brzegu, posmarować ja białkiem (resztę jajka można dodać do farszu). Środek prostokąta wypełnić warstwą sosu, następnie nałożyć farsz, pokruszona fetę i ewentualnie pestki. 




Piec w piekarniku nagrzanym do 220 stopni- ja rozkładam zawsze tego typu wypieki na 2 blachy i piekę je równocześnie, 2 razy zmieniając ich wysokość w piekarniku. Podawać z winem :)



(Aha- czas pieczenia...coś czego nie lubię i nie pamiętam, żeby pamiętać :( Więc ciasto francuskiej jest dobre, gdy się zrumieni i można je bez trudu za pomocą łopatki ściagnąć z blachy.)

Dolnośląski Festiwal Dyni 9.10.2011





No po prostu nie mogłam nie pójść- raz dlatego, że to parę kroków od mojego mieszkania w Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu, dwa - że to jedno z moich ulubionych warzyw :) 

(Przepraszam za jakość zdjęć- aparat mnie ostatnio nie lubi i pokazuje, że ma rozładowaną baterię)


Jak to na Festiwalach bywa- można było spróbować różności- od zupy i ciasta dyniowego, poprzez chleb ze smalcem i grillowanego oscypka, aż do oliwy sprowadzanej z Krety. 
 




Odbył się tez konkurs na najpiękniejszą dynię......


 



....i na największą- zwyciężczyni to Nastka- 451,5kg!






Znalazłam swoją imienniczkę- też niczego sobie:


I niech ktoś teraz powie, że to nudne warzywo.....


........choć oczywiście nie wszystkie dynie na zdjęciach są jadalne :)


Nie byłabym sobą gdybym nie dokonała stosownych zakupów, będę umieszczać na bieżąco wyniki kulinarnych zmagań z nimi





Parę słów o bulionie

(Czyli na własnym blogu mogę sobie pomarudzić......)


 Z racji tego, że nie chce mi się zamieszczać tego przy każdym przepisie, zawierającym ów tajemniczy bulion, uczynię to niejako zbiorowo- w osobnym wątku.

Jest to taki produkt uboczny, który robię z tego, co pod ręką. 
Elementami stałymi w "recepturze" są właściwie tylko lubczyk, liście selera (jedno i drugie zamrożone) oraz liść laurowy i ziele angielskie (czyli duet nierozerwalny jak Flip i Flap).

W przepisach będą zamieszczane dwa rodzaje:
- drobiowy -gdy pod tą ręką znajdzie się oprócz włoszczyzny jakiś kawałek kurczaka 
- warzywny - gdy nie mam tyle szczęścia, a i tak jest dobre więc jest sens zamieszczać przepis w necie. Wówczas do garnka trafia marchew, pietruszka, zielona część pora....no różnie :)



Dlaczego więc właściwie o tym piszę? 

Bardzo dużo czasu zajęło mi zrobienie zupy, która obywałaby się bez glutaminianu. Efekty tych eksperymentów raz były śmieszne, raz straszne, raz jedno i drugie. Wymienię może tylko ekstra ekologiczny, ale też bardzo blady barszcz czerwony, do którego w przypływie wściekłości i poczucia kompletnej klapy wsypałam gorący kubek (po uprzednim wydłubaniu z niego imitacji grzanek). Resztę niech pokryje mrok niepamięci. Właściwie dużo łatwiej i szybciej byłoby dosypać magicznego żółtego proszku....Ale jakoś tak starałam się go unikać, bo wierzyłam, że dobre jedzenie można zrobić i bez niego. Dla tych więc, którzy również chcieliby bezboleśnie zerwać związek z glutaminianem parę informacji na początek:

-wody w wywarze powinno być tyle, by zakryła wszystkie składniki - jeśli jest jej wyraźnie więcej to będzie zbyt rozrzedzony, a woda jak wiadomo smaku nie ma i nie warto sobie głowy zawracać

-lubczyk jest- moim skromnym zdaniem- absolutnie niezastąpiony :) nawet te liście selera można, z braku laku, zastąpić korzeniem, lubczyku- niczym nie można. Taki zielony z ogródka i zamrożony lepszy jest też  od  suszonego, dlatego zawsze mam zapas "zielska" w zamrażarce

- przypalone nad gazem połówki cebuli też są cenne. Można też cebulę uprażyć do czarnych brzegów na suchej patelni, ale nie jest to mój ulubiony sposób -z racji tego jak się ją myje koszmarnie...

-gotowanie bardziej tradycyjne bez polepszaczy odwraca proporcje  np. gar wody z kostką i 2 łyżkami koncentratu pomidorowego zmienia się w gar przecieru z pomidorów i 2 szklanki wywaru. Objętościowo warzyw, od których zupa nosi nazwę :)  (pomidorowa, krem z ziemniaków i porów, krem z dyni, papryki, barszcz....) powinna być przynajmniej połowa objętości bulionu 

-białe warzywa tj. seler, pietruszka zmiksowane zastępują z powodzeniem śmietanę z mąką (jak ktoś chce uzyskać kwaśniejszy smak można dodać sok z cytryny). Do zup czerwonych w celu zagęszczenia można rozdrobnić tez marchewkę

-doskonałą bazą pod wszelkie dania, nie tylko zupy, jest podsmażona na oliwie cebula z czosnkiem i chili. Można podlać wytrawnym winem lub skoncentrowanym rosołem. Stosuję ją gdy rezygnuję z przypiekanej cebuli. 

- zupy i wiele sosów robię wieczorem, a jemy następnego dnia- składniki mają czas, żeby się przegryźć. Wyjątkiem są zupy-kremy- rozdrobnienie warzyw sprawia, że można je serwować tuż po przyrządzeniu.

-dopełnieniem zup o kwaśnym smaku jest....cukier. Wystarczy szczypta i mamy to, o co chodzi :)


Dla wielu osób są to oczywiste czynności, ja jednak dochodziłam do nich okrężną drogą- uczyłam się gotować od zera - i może znajdzie się ktoś, komu się te informacje przydadzą......


niedziela, 9 października 2011

Ciasto z bakaliami i jabłkami na sodzie

Oporne składniki ciasta........


Z pomocą wujka Google znalazłam niedawno następujący przepis (strony nie pomnę, zresztą i tak go zmodyfikowałam ):

Ciasto z bakaliami i jabłkami na sodzie
(forma  24x26 cm)

4 jajka
2 szkl. mąki
1 szkl. cukru 
2/3 szkl. oleju 
łyżeczka sody
łyżka przyprawy do piernika
4 jabłka 
1-1,5 szkl. orzechów bez łupin
 1/3 szkl. rodzynek
Orzechy pokroić na mniejsze cząstki, jabłka obrać i również pokroić.
Jajka wraz z cukrem ubić mikserem, dodawać partiami  mąkę, następnie olej, sodę i przyprawy. Delikatnie wymieszać z jabłkami i bakaliami. Wylać ciasto na wysmarowaną tłuszczem formę (można wysypać bułką tartą) i piec dopóki się nie  zezłoci i brzegi nie odejdą od formy.


Proste? Proste!


Skomplikowałam sobie.

Do łupania orzechów służy mi moździerz i zamiast- jak zwykle- kupić orzechy laskowe, wybrałam włoskie. Grubo ponad  kilo.
I zaczęłam łupać. 
Opornie to szło.
Te delikatne fifanty na brzegach orzecha, a które go tak doskonale odróżniają od innych gatunków, wbijały się pod ciosem tłuczka mocno w łupinę.

Za nic skubane nie chciały wyjść. Szturchane wykałaczką chowały się głębiej i pokazywały język. Za złe traktowanie.


Po jakichś stu latach miałam pełną szklankę.

Nie róbcie tego w domu :)
Jeśli jesteście zasobni w dziadek do orzechów- wolna wola. Przestrzegam jednak szczęśliwych (?) posiadaczy urządzenia, które zdawało się być wielofunkcyjne- moździerza. Kupcie sobie laskowe i też będzie dobre, zwłaszcza w zimne, długie wieczory z herbatą lub kubkiem mleka.

Smacznego :)


(Czeka mnie jeszcze łupanie tych pozostałych orzechów. Dużo ich jest. Ale co innego z nimi zrobić?)

sobota, 8 października 2011

Dynia melonowa- risotto, tarta, zupa

Dynia jest bardzo malowniczym warzywem, kojarzącym się z Halloween, które chyba już na dobre zagościło w Polsce. Co jednak z niej zrobić oprócz diabolicznie uśmiechniętej świecącej mordy? Do czego pasuje? Blisko spokrewniona z nią cukinia jest znacznie częściej i co tu ukrywać- chętniej stosowana w kuchni.....



Moje propozycje na  towarzystwo dla dyni:
-szpinak
-pomidory
-grzyby
-rukola
-ziemniaki
-sery zółte
-sery białe
-mięso
-makarony
-śmietana

Dynia, którą zakupiłam, po rozkrojeniu rzeczywiście przypominała melon- zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę zapach :) Była lekko słodka, ale nie na tyle, żeby nie nadawała się na wytrawne danie. Z powodzeniem jednak mogłaby trafić do galaretki owocowej lub kompotu. Posłużyła do zrobienia 3 potraw, niestety zdjęcie mam tylko jednej, proszę bardzo o wyrozumiałość - dopiero zaczynam :)

1. Risotto pomidorowo-grzybno-dyniowe (no dobra...jesienne :P )
(2 porcje)

3/4 szkl. ryżu naturalnego okrągłego (abrorio, nieco ciemniejszy niż ten najczęściej używany)
2 pomidory
2 garście suszonych grzybów (kapeluszy)
30 dag obranej, pokrojonej w kostkę dyni
3 szkl. bulionu drobiowego
 2 łyżki masła
1/2- 2/3 szkl. tartego sera żółtego
pieprz, sól, gałka muszkatułowa

Na dość dużej patelni (najlepiej o grubym dnie- ja używam żeliwnej) roztopić masło, wsypać ryż, smażyć chwilę, aż  zrobi się szklisty, ale nie zacznie brązowieć. Dodać grzyby i wlać porcję bulionu (tak, by ryz był zanurzony), posolić. 
Trzymać na małym ogniu, sukcesywnie po wyparowaniu płynu dodawać chochelkę bulionu (nakryłam pokrywką- pewnie niezgodnie ze sztuką, ale przyspiesza proces), do momentu aż ryż zrobi się półmiękki- wówczas wrzucić pozostałe warzywa i przyprawy. 
Gdy dynia i pomidory będą miękkie,  ryż takiej twardości jaką lubimy (ten, który użyłam był twardawy, jeśli lubimy miękki- najlepiej od razu użyć biały), na dnie pozostanie niewielka ilość płynu wsypać ser, zamieszać by się rozpuścił. Podawać od razu.

2. Tarta warzywna z beszamelem
(forma o średnicy 24 cm)

Ciasto:
18 dag mąki
1/2 kostki margaryny (wiem, wiem -profanacja) lub masła (zgodnie ze SZTUKĄ)
szczypta soli
jajko

Zagnieść ciasto dodając łyżkę wody, wylepić nim formę, włożyć do lodówki.

Nadzienie:
30 dag dyni 
1 pomidor
kawałek pora
1 ząbek czosnku
kostka mrożonego szpinaku w liściach (bardziej ze względu na kolor niż smak) 
łyżka masła 
pół kostki fety 
sól, pieprz, gałka muszkatułowa

Na maśle podsmażyć pora, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, następnie szpinak i dynię. Smażyć na małym ogniu do rozmrożenia szpinaku i miękkości dyni. Przyprawić.

Włożyć obciążoną ryżem lub sucha fasolą na pergaminie formę (aby na środku nie zrobiła się górka) do rozgrzanego na 200 stopni piekarnika i można zająć się następnym etapem.

Sos beszamelowy: 
2 kopiaste łyżki mąki
1- 1,5szklanka mleka
masło  
sól, pieprz, gałka muszkatułowa

W  rondelku  na  suchym dnie uprażyć lekko mąkę (nie może nadmiernie zbrązowieć), dodać masło (tyle, by  nie uformowały się grudy- ma być lekko płynna forma) , następnie wlać mleko i mieszając zagotować. Przyprawić.

Na podpieczony (lekko złoty) spód wyłożyć zawartość patelni wymieszana wraz z sosem, na wierzch ułożyć fetę pokrojoną w kostkę, następnie plastry pomidora (można je lekko wcisnąć w nadzienie). Piec do wyparowania nadmiaru wody z pomidorów - wierzch ma być delikatnie wilgotny. Tartę trzeba przestudzić (beszamel gorzej wiąże niż mieszanina jajek i śmietany).

3. Słoneczna zupa-krem
(3 porcje)
 2-3 szkl. bulionu drobiowego
40 dag dyni
3 pomidory
 mała cebula 
ząbek czosnku
sól, pieprz, gałka muszkatułowa, może być też imbir i/lub chili
jogurt naturalny 
2 łyżki masła

Masło rozgrzać na dnie garnka (najlepiej teflonowego), dodać cebulę i czosnek, podsmażyć, wrzucić obrane, pokrojone na cząstki i wypestkowane pomidory. W międzyczasie (podobno słowo niezgodne z j.polskim, ja je bardzo lubię i będę stosować, bo doskonale oddaje zjawisko) obierać dynię i pokroić w kostkę. Dodać ją do pomidorów, po chwili zalać bulionem i gotować do jej miękkości. Przyprawić. Po wystudzeniu zblenderować, podawać z kleksem jogurtu.




(Słoneczna ze względu na dojrzałe pomidory, intensywny pomarańcz dyni i złocisty bulion.)